Przeprowadzka - moje odczucia po 2 miesiącach
W poniedziałek minęły dwa miesiące odkąd tu mieszkamy. Również dwa miesiące odkąd mieszkamy razem. Jak jest? Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Nigdy nie przypuszczałam, że robienie komuś kanapek do pracy będzie mi sprawiać taką przyjemność (co prawda jestem ciekawa, jak długo mi to zostanie). Nigdy też nie przypuszczałam, że na widok pomidorówki mogę się cieszyć tak jak bym wygrała milion dolarów. A wystarczył tylko cały dzień w podróży i na dziadowskim szkoleniu w Wawie, przy czym całą drogę do stałyśmy w pociągu... I wtedy, wracam taka zmordowana, padnięta do domu i co zastaję? M, uśmiechniętego i mówiącego "siadaj, zrobiłem Ci obiad". ;)
Powiecie, że to błahe. Może i tak, i co z tego, skoro właśnie to daje mi radość w życiu.
Czy jest ciężko? Teraz już nie. Chociaż na początku było. Zanim udało mi się odgruzować mieszkanie. Dobra dobra, zanim Nam udało się odgruzować mieszkanie. Minęło trochę czasu. Teraz raz ja posprzątam, raz M posprząta. Czasem ja a czasem On ugotuje obiad ;) Bo chyba najważniejsze jest, żeby sobie pomagać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz